Trwanie pieśni

Olga Stopińska

Ogromną rzadkość stanowią dziś głosy, w których usłyszeć można charakterystyczną przestrzeń kurpiowskiej puszczy, łąk, domowego obejścia, lub choćby ich zwiastun. Wśród młodszego pokolenia śpiewaków kurpiowskich zatraceniu ulega naturalna zdolność do śpiewania otwartym głosem, zdobienia i realizacji melodii o charakterze ćwierćtonowym. Język radia i telewizji od lat wypiera gwarę. Właściwe gwarze miejsca artykulacyjne ulegają przesunięciu. Powoduje to zmiany w melodii języka, a zatem i sposobie wykonywania pieśni. Coraz mniej młodych Kurpiów decyduje się na prowadzenie gospodarstw, przy czym praca w polu uległa zmechanizowaniu, więc brakuje sposobności do używania otwartego głosu do komunikowania się w przestrzeni. Ciała przyklejone do ekranów komórek i komputerów, mimo młodego wieku, tracą krzepkość i elastyczność. Coraz częściej zaburzeniu ulegają linie osi ciała. W ogromnym stopniu determinuje to powstawanie niekorzystnych zmian w obrazie głosu.

Autorka tekstu (z prawej) w trakcie pracy nad emisją głosu z dziewczynami z Łęgu Przedmiejskiego – (od lewej) Jolą, Natalią i Olą. Fot. Ewa Paśnik - Tułowiecka
Autorka tekstu (z prawej) w trakcie pracy nad emisją głosu z dziewczynami z Łęgu Przedmiejskiego – (od lewej) Jolą, Natalią i Olą. Fot. Ewa Paśnik – Tułowiecka

Miejsce drewnianych chałup zajęły duże murowane domy, a ważne rodzinne uroczystości bardzo często obchodzone są w remizach lub salach bankietowych. Znacząco wpływa to na percepcję akustyczną dźwięku.
Miejsce żywej, tradycyjnej muzyki – zwłaszcza skrzypcowej, od dawna zajmuje mało wyrafinowana brzmieniowo i wykonawczo muzyka mechaniczna. Nikt nie chodzi już dziś boso po podmokłej łące, leśnym poszyciu czy piaszczystej drodze. Trudniejszym do zrozumienia staje się zatem pojęcie głębi i różnorodności kurpiowskiego śpiewu.
Zmianie uległa również percepcja czasu. Szybciej dziś żyjemy, szybciej się przemieszczamy i szybciej śpiewamy pieśni.
Dzisiejszy świat, dzisiejszy sposób życia, nie sprzyja kształtowaniu wrażliwości niezbędnej dla zrozumienia języka dawnej pieśni kurpiowskiej.
Doświadczenie własnej drogi śpiewaczej i pracy w charakterze nauczycielki techniki wokalnej – zwłaszcza w ramach działań Kontynuatorek Tradycji i Akademii Kolberga (na Kurpiach) oraz grupy śpiewaczej Kobiece Śpiewy (w Warszawie), pozwala mi jednak twierdzić, że powrót do dawnego stylu wykonawczego jest możliwy.

Praca z oddechem w trakcie zajęć z emisji głosu, od lewej: autorka tekstu i Natalia. Fot. Ewa Paśnik - Tułowiecka
Praca z oddechem w trakcie zajęć z emisji głosu, od lewej: autorka tekstu i Natalia. Fot. Ewa Paśnik – Tułowiecka

Tekst ten powstaje w chwilę po zakończeniu mojego autorskiego projektu dotyczącego rekultywacji stylu wykonawczego dawnych pieśni kurpiowskich. Realizowany w ramach działań Akademii Kolberga jako program pilotażowy, nieprzypadkowo dedykowany był młodzieży skupionej wokół jednego z kurpiowskich zespołów folklorystycznych. Dla zdecydowanej większości młodych (i nie tylko młodych) Kurpiów zespoły folklorystyczne są dziś bowiem głównym, jeśli nie jedynym miejscem spotkania z „muzyką tradycyjną” regionu.
Zerwana nić przekazu naturalnego manifestuje się w brzmieniu i sposobie działania wielu zespołów regionalnych. Tym bardziej jednak uważam, że obok wskrzeszania czy też poszukiwania nowych kontekstów naturalnych warto, a nawet trzeba kierować na nie swoją uwagę. Nie mam dziś najmniejszych wątpliwości, że zespoły folklorystyczne, nie mając odpowiedniego wsparcia i narzędzi pracy (choćby w postaci dostępu do nagrań archiwalnych), często mimo najszerszych chęci niszczyć mogą to, co w muzyce kurpiowskiej najpiękniejsze. Nie mam jednak również najmniejszych wątpliwości, że służyć mogą kultywowaniu tradycji i dawnego stylu wykonawczego.

Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim k. Ostrołęki, z udziałem Stanisławy Popielarz. Spotkanie realizowane w modelu mistrz-uczeń, moderowane przez autorkę tekstu. Fot. Ewa Paśnik - Tułowiecka
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim k. Ostrołęki, z udziałem Stanisławy Popielarz. Spotkanie realizowane w modelu mistrz-uczeń, moderowane przez autorkę tekstu. Fot. Ewa Paśnik – Tułowiecka

W podejściu, które praktykuję, tam, gdzie to tylko możliwe, włączam naukę w modelu Mistrz-uczeń ze wsparciem moderatora. Równie ważne miejsce zajmuje praca nad techniką wokalną (uwzględniająca fonetykę gwary kurpiowskiej), w której szczególną uwagę poświęcam pracy z ciałem. W nauczaniu techniki wokalnej umożliwiającej odtworzenie dawnego stylu wykonawczego wykorzystuję doświadczenie praktyczne wyniesione z nauki u boku śpiewaczek kurpiowskich oraz wiedzę odwołującą się do współczesnych metod pracy nad głosem. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, część instruktorów wokalnych kurpiowskich zespołów folklorystycznych nadal bazuje na metodach odnoszących się do starowłoskiej szkoły śpiewu bel canto. Skutkiem tego jest znaczne bądź zupełne oddalenie od stylu kurpiowskiego, ale też częste, czasami poważne, problemy głosowe. Tymczasem świadome nauczanie techniki wokalnej służy zdrowej, bezpiecznej dla głosu pracy, w tym wypadku nad zachowaniem estetyki brzmieniowej charakterystycznej dla tradycyjnego kurpiowskiego stylu wykonawczego, który uważam za bardzo wymagający. Wśród szeregu stosowanych przeze mnie metod jedyną znaną mi obecnie techniką, która szczegółowo, w naukowy sposób opisuje „tryby wokalne” występujące w śpiewie kurpiowskim, jest Complete Vocal Technique (zakładam, że istnieć mogą i inne, jednak nie są mi one jeszcze znane).

Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze ze Stanisławą Popielarz w Łęgu Przedmiejskim k. Ostrołęki, moderowane przez autorkę tekstu. Fot. Marcin Jagodziński
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze ze Stanisławą Popielarz w Łęgu Przedmiejskim k. Ostrołęki, moderowane przez autorkę tekstu. Fot. Marcin Jagodziński
Stanisława Popielarz podczas międzypokoleniowego spotkania śpiewaczego w Łęgu Przedmiejskim, moderowanego przez autorkę tekstu. Fot. Marcin Jagodziński
Stanisława Popielarz podczas międzypokoleniowego spotkania śpiewaczego w Łęgu Przedmiejskim, moderowanego przez autorkę tekstu. Fot. Marcin Jagodziński

We wspomnianej metodzie własnej, którą stale rozwijam, ważne miejsce zajmuje praca z nagraniami archiwalnymi. Analiza języka muzycznego dawnych pieśni obejmuje w niej pracę nad warstwą rytmiczną i melodyczną śpiewu oraz tańców kurpiowskich, we współpracy ze skrzypkiem i bębnistą. Tym, co obok techniki wokalnej staram się młodym ludziom przekazywać, jest przede wszystkim to, że współbycie ma dalece większą wartość od „występowania”. Staram się także wzmacniać w nich poczucie sprawczości i współodpowiedzialności. Technika wokalna jest tu bowiem jedynie narzędziem służącym do budowania wspólnoty na rzecz zachowania jednej z najpiękniejszych tradycji muzycznych naszego świata.

Jestem nie tylko śpiewaczką i nauczycielką techniki wokalnej, ale i muzykoterapeutką. Niegdyś działanie w duchu rekonstrukcji nie zajmowało mnie zupełnie. Poza badaniem natury dawnego stylu wykonawczego na potrzeby meloterapii, przede wszystkim interesowało mnie to, czym jest, jakie formy i jaki wyraz przyjmować może dziś żywa tradycja śpiewacza. U progu swojej trwającej od przeszło siedmiu lat kurpiowskiej drogi towarzyszyło mi smutne i dość popularne w miejskich kręgach fascynatów tradycyjnego śpiewu kurpiowskiego przekonanie, że sama praktyka dawnych pieśni tradycyjnych (choćby i z zachowaniem wszystkich prawideł dawnego stylu wykonawczego) w odcięciu od dawnego, naturalnego kontekstu nie może być przejawem tradycji żywej. Dlaczego? Dlatego, że tym, co tradycję żywą determinuje, jest, mimo ulegania ciągłym przeobrażeniom, bezpośredni związek pieśni z życiem codziennym oraz jej żywy przekaz.

Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim z udziałem Stanisławy Popielarz (druga od lewej) , moderowane przez autorkę tekstu. Fot. Marcin Jagodziński
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim z udziałem Stanisławy Popielarz (druga od lewej) , moderowane przez autorkę tekstu. Fot. Marcin Jagodziński

Zobaczmy jednak, co stanie się, gdy zmienimy optykę i w miejscu warunkującego taki sposób myślenia KONTEKSTU postawimy FUNKCJĘ. Jako meloterapeutka pochylam się nad rolą pieśni w życiu społeczności tradycyjnej oraz w życiu dzisiejszym. Dostrzegam, iż mimo zanikania kontekstu naturalnego, pierwotne potrzeby, a w ślad za tym funkcje, jakie pieśni pełniły i nadal mogą pełnić w naszym życiu, pozostają aktualne. Obok zaspokajania potrzeby obcowania z pięknem, są nimi przede wszystkim funkcja regulacji emocji oraz funkcja integracyjna w ramach wspólnoty.

Spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim k. Ostrołęki, moderowane przez autorkę tekstu. Na zdjęciu dziewczyny z zespołu folklorystycznego Podsybka Kurpiowska. Fot. Marcin Jagodziński
Spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim k. Ostrołęki, moderowane przez autorkę tekstu. Na zdjęciu dziewczyny z zespołu folklorystycznego Podsybka Kurpiowska. Fot. Marcin Jagodziński

Czym jest owa wspólnota z perspektywy muzykoterapeutycznej?
Może być nią zarówno wspólnota „naturalna” (w rozumieniu etnologicznym), jak i KAŻDA powstała „wokół pieśni” wspólnota zdolna do porozumiewania się przy pomocy uwspólnionego języka wyrazu muzycznego. Może być nią zatem funkcjonująca poza środowiskiem naturalnym dawnych pieśni wspólnota powstała po to, by pod wpływem praktykowania (a nawet biernego słuchania) pieśni tradycyjnych z bliskiego kręgu kulturowego, za sprawą zawartych w muzyce emocji, znaczeń i kodów kulturowych, doświadczać aktywizowania śladów pamięciowych i wywoływania oddźwięku na poziomie emocjonalnym, a następnie fizjologicznym. W działaniach o charakterze muzykoterapeutycznym przyjmuje się przy tym (potwierdza to również moje wieloletnie doświadczenie praktyczne), że warstwa semantyczna może pozostać (a czasami wręcz wskazane jest, by pozostała) niezrozumiała. W ramach muzykoterapii (zwłaszcza grupowej), przy umiejętnym doborze pieśni, możliwe jest wywoływanie i wzmacnianie odczuć pozytywnych, a także przemodelowywanie niekorzystnych wzorców przeżyć emocjonalnych, czego następstwem są korzystne zmiany w obrazie samopoczucia i zdrowia psychofizycznego.
To, co dziś staramy się uzyskać poprzez działania o charakterze muzykoterapeutycznym, od zarania dziejów leżało u podstaw tradycyjnego, wspólnotowego praktykowania pieśni.
Gdy w centrum, w miejscu kontekstu postawimy figurę pieśni wraz z funkcjami, jakie może pełnić, okazuje się, że pieśni tradycyjne, mimo oderwania od „kontekstu naturalnego”, nadal są, bądź mogą być, budulcem i spoiwem żywej tradycji budowania wspólnoty skupionej „wokół pieśni”.

Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim, moderowane przez autorkę tekstu. Na zdjęciu Jan Karczewski i dziewczęta z zespołu folklorystycznego Podsybka Kurpiowska. Fot. Marcin Jagodziński
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim, moderowane przez autorkę tekstu. Na zdjęciu Jan Karczewski i dziewczęta z zespołu folklorystycznego Podsybka Kurpiowska. Fot. Marcin Jagodziński

Naturalnym przejawem tradycji żywej jest dziś dla mnie także tworzenie pieśni nowych w języku dawnego wyrazu muzycznego. Żywa pieśń wyrażona językiem tradycji. Żywy owoc pierwotnej potrzeby opisywania świata zewnętrznego i wewnętrznego oraz potrzeby przynależności. Żywe świadectwo zachowania ciągłości tradycji, z którą się utożsamiamy.
Dziś, stale ucząc się dawnego języka wyrazu muzycznego, niezależnie od tego, czy śpiewam tradycyjne pieśni kurpiowskie, czy też nowe pieśni w języku pieśni dawnych, pozostaję w zgodzie z podejściem muzykoterapeutycznym.
Daje mi ono poczucie bycia częścią continuum, w zgodzie ze sobą.

Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim z udziałem Zofii Kruczyk (z prawej), moderowane przez Olgę Stopińską (z lewej). Fot. Ewa Paśnik - Tułowiecka
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim z udziałem Zofii Kruczyk (z prawej), moderowane przez Olgę Stopińską (z lewej). Fot. Ewa Paśnik – Tułowiecka
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim z udziałem Stanisławy Popielarz, moderowane przez Olgę Stopińską. Fot. Ewa Paśnik - Tułowiecka
Międzypokoleniowe spotkanie śpiewacze w Łęgu Przedmiejskim z udziałem Stanisławy Popielarz, moderowane przez Olgę Stopińską. Fot. Ewa Paśnik – Tułowiecka

Wypowiedzi uczestniczek projektu realizowanego przeze mnie na Kurpiach w ramach współpracy z Akademią Kolberga oraz w ramach warszawskiej grupy warsztatowej Kobiece Śpiewy:

Bardzo podobały mi się spotkania ze starszą śpiewaczką, ponieważ mogłam poznać starsze pieśni, których jeszcze nie znałam i dowiedzieć się, jak to w dawnych czasach śpiewało się pieśni przy różnych pracach w polu czy też przy domu. Każda pieśń miała swoje znaczenie. Kiedy na spotkaniu były dwie śpiewaczki – Pani Zosia i Pani Tereska – mogłam też usłyszeć mocny, donośny głos Pani Tereski. Myślę, że chciała nam pokazać swój głos. Pokazać, jak ona śpiewa. Jak śpiewała kiedyś na pogrzebach. Jeśli miałabym taką możliwość spotkać się ze starszą śpiewaczką jeszcze raz, na pewno skorzystałabym (…) Dzięki ćwiczeniom, które poznałam podczas warsztatów i dobraniu dobrej tonacji, mogę wreszcie śpiewać swobodniej, a nie tak jak wcześniej – po cichu i z bolącym gardłem. Teraz mogę dłużej śpiewać na „jednym wydechu” a wcześniej tak nie mogłam. Wiem, jak „ustawić się” do śpiewu, jak ważna jest postawa, praca nad rozluźnieniem i aktywnością mięśni. W pamięci mam kilka najważniejszych dla mnie punktów, wskazówek które pomagają mi w śpiewaniu. Wiem też, jak obchodzić się z chrypą, z którą od zawsze miałam duży problem.
Jola, lat 19

Od zawsze lubiłam rozmawiać z osobami bardziej doświadczonymi ode mnie. Spotkania ze śpiewaczką pozwoliły mi usłyszeć melodie, które rzadko się słyszy. Były to zupełnie inne wykonania tych samych piosenek, które często śpiewamy na próbach zespołu. Pani Zosia opowiadała, że część z nich śpiewała na co dzień, np. przy pracy. Niesamowite było to, że ona po prostu usiadła i zaczynała śpiewać. Tak o, bez większego wysiłku. Mimo to potrafiła przekazać nam więcej emocji, niż my śpiewając na próbach, przy większym nakładzie siły i pracy. W naszym repertuarze były piosenki, za którymi nie przepadałam, a w wykonaniu Pani Zosi brzmiały świetnie. Jakbym słyszała zupełnie inna piosenkę. Nasze wykonania często były smutne, melancholijne, a po usłyszeniu innej wersji okazały się wesołą, przyjemną melodią. Dużo też dawał tutaj głos. Nasze są głośne i wyraziste, a Pani Zosia śpiewa głosem spokojnym i delikatnym. Zupełnie inaczej brzmi piosenka w wykonaniu młodych dziewcząt. Myślę, że głos zmienia się przede wszystkim z wiekiem i przez to, że my dużo ćwiczymy, śpiewając na próbach.
Spotkania dały mi energię do wspólnego śpiewania. Teraz, śpiewając, staram się opowiadać historię słuchaczom, tak jak Pani Zosia opowiadała nam na zajęciach. Prócz tego spotkania pozwoliły mi uświadomić sobie, że dawniej życie na Kurpiach wyglądało zupełnie inaczej. Przy pracach codziennych często towarzyszył śpiew. Teraz niestety większość osób woli posłuchać radia niż pośpiewać. Stwierdziłam, że czas to zmienić i samemu śpiewać, kiedy tylko się da. Przynajmniej inni będę mogli posłuchać, jak to się na Kurpiach żyje, a mi praca będzie szybciej i przyjemniej lecieć.
Przed warsztatami śpiewałam raczej bardzo cicho, przez co często bardzo słabo mnie było słychać. Głos był jakby stłumiony, a przy śpiewaniu wysokich dźwięków bardzo musiałam pilnować, aby były one czyste. Moje gardło było zaciśnięte, wiedziałam o tym, ale nie potrafiłam go rozluźnić. Po dłuższych próbach, kiedy dużo śpiewaliśmy, ból gardła dokuczał mi przez bardzo długi czas.
Podczas warsztatów nauczyłam się, jak uzyskiwać potrzebny do śpiewania „luz”, wiem, jaką poprawną postawę przyjąć podczas śpiewu i jak wydobywać prawidłowo głos. Teraz śpiewanie „góry” przychodzi mi z naprawdę dużą łatwością. Sama nie mogę w to uwierzyć. Także przechodzenie z bardzo niskich dźwięków do wysokich jest płynniejsze. Zaobserwowałam też zmiany niezwiązane bezpośrednio ze śpiewem. Warsztaty pozwalają mi bliżej poznać osoby, z którymi jestem w zespole. Często możemy opowiedzieć o sobie i usłyszeć o kimś innym. Dzięki spotkaniom otworzyłam się na innych i zyskałam więcej odwagi, występując na scenie.
Myślę, że to bardzo dobra forma nauki, ale także zabawy.
Natalia, lat 18

Spotkania ze śpiewaczką pokazały mi, że takich ludzi jest garstka, coraz mniej. Jesteśmy jednym z ostatnich pokoleń, które może się cieszyć z przebywania z ludźmi, od których dowiedzieć można się wielu pięknych historii i nauczyć starych, pięknych pieśni. Jako dziecko nie doceniałam tego, że wokół mnie jest tylu wspaniałych starszych ludzi, którzy mogą przekazać wiele niepowtarzalnych wspomnień i cennych pieśni. Więc teraz trzeba łapać każdą okazję spotkania z nimi.
W trakcie pracy warsztatowej zaczęłam zauważać duże zmiany. Przede wszystkim dowiedziałam się dużo o rozluźnieniu i o wydobyciu głosu. Wcześniej nie zwracałam uwagi na wiele ważnych aspektów. Nie wiedziałam, jak przygotować głos, co zrobić, żeby go nie przeforsowywać i śpiewać z lekkością. Po warsztatach zaczęłam dużo więcej ćwiczyć nad rozluźnieniem swojego ciała i pracować nad swoim głosem, a przede wszystkim powoli uczę się coraz lepiej nad nim panować.
Aneta, lat 19

Do pracy warsztatowej przystąpiłam z chęci praktyki! Pochodzę z Kurpi, dokładnie ze wsi Wolkowe, niedaleko Myszyńca. Kurpiowska muzyka, głównie pieśni, przewijały się przez mój rodzinny dom, również przez szkołę.
Nie czułam się niestety depozytariuszką repertuaru rodzinnego, wiejskiego czy regionalnego. Ot co – ta muzyka od zawsze w szczególny sposób we mnie rezonowała, poruszała głębokie struny – co pozostało mi do dziś.
Od siedmiu lat mieszkam w Warszawie, jeżdżąc (wracając!) na Kurpie w każdej możliwej chwili. Nie miałam chwili zawahania, kiedy dowiedziałam się, że w Warszawie mam możliwość cyklicznie spotykać się z kobietami na wspólne śpiewanie, pracując przy tym solidnie nad techniką wokalną. Uczestnictwo w tych spotkaniach nakręciło mnie również w stronę poszukiwań – archiwalnych nagrań, dawnych nutowych zapisów, wspomnień dziadków i sąsiadów. Po kilku wspólnych miesiącach w grupie warsztatowej dochodzę do ciekawego wniosku. W trakcie pracy nad otwarciem klatki piersiowej, nad swobodnym, głębokim pozyskiwaniem oddechu, świadomością ciała, wyzbyciem się tremy, myślę, że zyskałam w końcu „swobodę śpiewu”. Taką, którą moja babcia, prababcia i kobiety w mojej rodzinie wcześniej miały z urodzenia.
Joanna, lat 26

Olga Stopińska – urodzona w 1977 w Warszawie śpiewaczka, wokalistka, muzykoterapeutka i nauczycielka techniki wokalnej. Uczennica Bronisławy Świder oraz śpiewaczek kurpiowskich ze wsi Bandysie (Kurpie Zielone). Wokalnie kształciła się m. in na wydziale piosenki PSM im. F. Chopina w Warszawie (specjalizacja jazz i muzyka estradowa). Ukończyła muzykoterapię na Akademii Muzycznej im. G. i K. Bacewiczów w Łodzi. W praktyce muzykoterapeutycznej specjalizuje się w meloterapii (terapii śpiewem). Wykłada emisję w śpiewie ludowym na Uniwersytecie Humanistycznospołecznym SWPS w Warszawie. Liderka zespołu BURÓNKA wykonującego współczesne interpretacje dawnych pieśni kurpiowskich. Spiritus movens Kontynuatorek Tradycji. Tworzy i rozwija autorską metodę pracy z głosem, znajdującą zastosowanie w meloterapii i różnych stylach wokalnych, w tym w rekultywacji dawnego, kurpiowskiego stylu wykonawczego.

Pin It on Pinterest

Share This