Ruszków Pierwszy

Joanna Skowrońska

Spotkałyśmy się u Zofii Granosik w Jasionce w 2018 roku.* Joanna Gancarczyk zorganizowała warsztaty pieśni pogrzebowych. Prowadziłam wówczas badania porównawcze nad obrzędowością. Interesowały mnie głównie pieśni i rola śpiewu – kiedyś ogromna w praktycznie każdym obrzędzie, obecnie mocno okrojona, a w starej formie w ogóle ginąca. Zofia Granosik pamięta jeszcze stary repertuar nabożny, jest także świetną śpiewaczką. Wspólny śpiew to także coś, w czym wszystkie się rozumiemy. Śpiew na żywo jest dla nas czymś wyjątkowym, zwłaszcza zespołowy. Każda z nas ceni także pieśni pogrzebowe, które wymagają zupełnie innego podejścia, skupienia. Teksty tych pieśni są niezwykłe, poetyckie, czasem patetyczne, czasem proste i niezwykle szczere. Wszystkie traktują o rzeczach ostatecznych i sprawiają, że docenia się każdą chwilę życia. Motywy memento mori zawsze działają na wyobraźnię. Zdajemy sobie sprawę, jak cenne są spotkania z osobami, które jeszcze prowadziły takie obrzędy. Kiedy Marta Kunikowska-Mikulska powiedziała, że w jej rodzinnej wsi są jeszcze panowie, którzy śpiewają ów repertuar, to nie wahałyśmy się i za dwa tygodnie byłyśmy już na majowym nabożeństwie w Ruszkowie Pierwszym. Wówczas myślałam, że panowie – podobnie jak Zofia Granosik – po prostu pamiętają pieśni i opowiedzą nam, jak to kiedyś było. Tymczasem okazało się, że to mistrzowie ceremonii. Antoni Śliwka, Szczepan Sochacki, Zdzisław Śmiglewski, Józef Kuźnik i Kazimierz Urbaniak kultywują dawne zwyczaje śpiewacze: majowe śpiewanie pod kapliczką, wielkopostne śpiewane czuwanie przy Grobie Pańskim, śpiewanie na pogrzebach. Zwyczaje te, mimo że pamiętane w okolicach, są bardzo rzadkie albo w ogóle wyginęły. Panowie z Ruszkowa są znakomitymi śpiewakami, mają bardzo bogaty repertuar pieśni (zwłaszcza religijnych) w miejscowych wariantach melodycznych. Są bardzo chętni do spotkań, przekazywania swojej wiedzy o zwyczajach i repertuarze, a mimo to nie mają kontynuatorów. Bardzo mi żal, że to wszystko odchodzi. Łapiemy jakieś resztki tego odchodzącego świata. Myślę, że pieśni, obrzędy były najpiękniejsze wtedy, kiedy były naturalną częścią życia, kiedy po prostu były z ludźmi, w ludziach. Nikt się tym jakoś nie ekscytował, podejrzewam, po prostu to wszystko było w ludzkich sercach. Teraz jest jakaś część osób takich jak my, które się tym interesują i doceniają, i reszta, która nie lubi takich pieśni (Marta Kunikowska-Mikulska).

 Śpiewacy z Ruszkowa stoją przed kaplicą. Fot. Joanna Skowrońska
Śpiewacy z Ruszkowa stoją przed kaplicą. Fot. Joanna Skowrońska

Pogrzeb

Niegdyś, gdy jeden ze śpiewaków jechał do drugiego w odwiedziny, padało pytanie: Kto umarł? Znani są z tego, że pogrzeb nie mógł odbyć się bez ich ostatniej posługi. Często podkreślają wagę tych słów, twierdząc, że współcześnie nawet pogrzeb to usługa, gdzie płaci się trębaczowi. Dawniej było obowiązkiem społeczności odprowadzić zmarłego na tamten świat w należytym porządku (Antoni Śliwka). Śpiew towarzyszył obrzędowi od czuwania przy zmarłym aż do pochówku na cmentarzu, a nawet stypy. Obecność wyspecjalizowanego śpiewaka, śpiewaczki czy grupy śpiewaczej była niegdyś nieodzowna. Pełnili oni rolę przewodnika obrzędu. Osoba taka zazwyczaj już od młodych lat uczestniczyła w ceremoniach i uczyła się przyszłego fachu. W taki sam sposób uczyli się śpiewacy z Ruszkowa. To już tak w wieku 12, 13, to już się chodziło, i już człowiek się uczył (Kazimierz Urbaniak). Nie było telewizorów, a modlitwy to były bardziej pospolite, można powiedzieć (Szczepan Sochacki). Śpiewacy pogrzebowi zgodnie twierdzą, że do profesji tej należy mieć powołanie, lubić śpiew. Niektórzy uważają, że potrzebne jest odpowiednie usposobienie. Konieczna jest znajomość porządku obrzędu oraz odpowiednich modlitw i pieśni, a także ich kolejności i przeznaczenia. Przez dwa lub trzy dni do czasu pogrzebu ludzie czuwali przy zmarłym, śpiewając pieśni pogrzebowe i modlitwy, zazwyczaj naprzemiennie. Przy czuwaniu odmawiano zwykle różaniec, litanię loretańską, wieczny odpoczynek – najczęściej między pieśniami. Pieśni do świętych – patronów dobrego konania, o męce pańskiej, psalmy oraz maryjne śpiewano tylko przy czuwaniu w domu. Po wyprowadzeniu ciała z domu, podczas drogi do kościoła i na cmentarz, śpiewano inny kanon. Często w międzyczasie gospodarz częstował przybyłych jedzeniem i wódką. Jeszcze był taki obyczaj również, gdzie częstowano u nieboszczyka takim poczęstunkiem. To około tam godziny czy półtorej od rozpoczęcia, to takie wzmocnienie – kanapkę i po sznapsie. Śpiewaliśmy tak szczególnie po dwunastej, do pierwszej (Antoni Śliwka, Szczepan Sochacki). Zdarzało się śpiewanie na dwie grupy lub naprzemiennie z kobietami – mężczyźni zaczynali, kobiety robiły powtóry. Obecnie zwyczaj czuwania w domu zanikł, gdyż teraz jak już jest kaplica, to nie leży człowiek w domu, tylko od razu go dają do tej kaplicy – a to i tak późno z tego domu pogrzebowego (Szczepan Sochacki). Mimo wszystko w wieczór przed pogrzebem śpiewacy wraz z rodziną spotykają się w kaplicy przycmentarnej, by odmówić różaniec i zaśpiewać kilka pieśni. Kaplica i domy pogrzebowe ułatwiły niektóre przygotowania pogrzebowe, lecz przez to skrócił się czas czuwania i zmieniło się podejście do obrzędu.

Śpiewacy siedzą pod oknem w kaplicy przycmentarnej w Dobrowie. Od lewej: Antoni Śliwka, Kazimierz Urbaniak, Szczepan Sochacki, Zdzisław Śmiglewski, Józef Kuźnik. Fot. Joanna Skowrońska
Śpiewacy siedzą pod oknem w kaplicy przycmentarnej w Dobrowie. Od lewej: Antoni Śliwka, Kazimierz Urbaniak, Szczepan Sochacki, Zdzisław Śmiglewski, Józef Kuźnik. Fot. Joanna Skowrońska

Egzorta

Społeczność Ruszkowa jeszcze do lat 80. organizowała czuwanie przy zmarłym w domu. Zanim wyniesiono trumnę, wszyscy obecni musieli się ze zmarłym pożegnać. Przy pogrzebie śpiewano „Już idę do grobu”, „Przez czyśćcowe upalenia”, a przy składaniu do grobu „W mogile ciemnej”. Antoni Śliwka mówił także egzorty. Mowa taka winna zawierać odwołanie do osobistych wątków życia zmarłego, a także podziękowanie i pożegnanie w imieniu zmarłego. Mogła zawierać przypomnienie o nieuchronności śmierci każdego człowieka – motyw memento mori, lub też apel o nieosądzanie życia zmarłego, by ten mógł odejść w pokoju. Wszelkie osądy, żale w jego kierunku mogłyby bowiem zatrzymać go na tym świecie, co było wielce niepożądane. Mieliśmy tu bardzo dobrego znajomego, który się powiesił, po tygodniu czy dwóch to żeśmy go znaleźli, ale było wtedy troszkę mrozu i powiesił się tam na, w lasku, tam w swoim poszedł. I tam ja mu też wtedy taką skromną przemowę powiedziałem, że dziękując wszystkim za przybycie na pogrzeb i tak dalej, załamanie psychiczne i tak dalej, nie może przekreślać całkowicie czynów człowieka, który czasami nieraz dobrze robił, a był moment, coś się zakręciło i poszedł na, jak to mówią, w drugą stronę, bo ile ludzi tag jest, że był dobrym człowiekiem, a zaś coś pęknie i na złą drogę (Antoni Śliwka). Mówca winien zachować zimną krew. Kiedyś to mógłem przemawiać, a teraz jakaś mi się wkradła nerwica i gdyby tam jakiś człowiek, przyjaciel czy coś, może bym nie wytrzymał formie takiej… Bo to trzeba mówić tonem takim już żeby… twardym być, jak to się powiedzenie. Bardzo mało jest ludzi zdolnych, żeby tak sami ze siebie, bo to tak nie trzeba się wysilać, tylko trochę wiedzy posiadać na temat tego danego zmarłego i powiedzić, ile kto wypił i tak dalej (Antoni Śliwka).

Śpiewacy siedzą przy stole w kaplicy cmentarnej. Od lewej: Kazimierz Urbaniak, Antoni Śliwka, Szczepan Sochacki, Józef Kuźnik. Fot. Joanna Skowrońska
Śpiewacy siedzą przy stole w kaplicy cmentarnej. Od lewej: Kazimierz Urbaniak, Antoni Śliwka, Szczepan Sochacki, Józef Kuźnik. Fot. Joanna Skowrońska

Inne zwyczaje

Powoli okazywało się, że wątków jest więcej. Antoni Śliwka ma rozległą wiedzę o historii regionu. Stał się naszym przewodnikiem po mapie obrzędowej Ruszkowa i okolic. Nie dało się bowiem pominąć wpływu parafii w Dobrowie (do której należy Ruszków) na obrzędowość ruszkowską. Nosi ona imię Świętego Bogumiła, a sam patron ma także swoją kaplicę na tzw. puszczy. Drewniana kapliczka na pustkowiu, gdzie przechowuje się relikwie św. Bogumiła. Przepiękne, zaciszne miejsce, w którym raz do roku odprawia się śpiewane godzinki do Świętego Bogumiła. Na to właśnie spotkanie zaprosiła nas pani Karolina Śliwka – lokalna działaczka. Kiedy pytałyśmy panów, czy przyjdą z nami pośpiewać, Antoni Śliwka powiedział wprost, że godzinki to babska sprawa. Mimo wszystko pan Szczepan Sochacki przybył, by było nam, zdaje się, raźniej.

Wnętrze kaplicy Świętego Bogumiła „na puszczy” w Dobrowie. Szczepan Sochacki pokazuje napis na grobowcu. Zdjęcie obok – napis na grobowcu: Św. Bogumił, ur. 1116r w Koźminie umarł tu na puszczy 1182r. Fot. Joanna Skowrońska
Wnętrze kaplicy Świętego Bogumiła „na puszczy” w Dobrowie. Szczepan Sochacki pokazuje napis na grobowcu. Zdjęcie obok – napis na grobowcu: Św. Bogumił, ur. 1116r w Koźminie umarł tu na puszczy 1182r. Fot. Joanna Skowrońska

Śpiewacy są świadomi swojego dziedzictwa, tradycji. Zdarzało się, że musieli pertraktować z nowym księdzem o swoje miejsce w obrzędzie pogrzebowym czy na mszy. Nie każdy ksiądz podchodził przychylnie do takiego głośnego, dominującego śpiewu. Pieśni te są poruszające i różnie je odbierano. Wiem, że wujek nie lubił tych pieśni, ale dlatego że były smutne i wzruszające dla niego. To był człowiek, który niezwykle doceniał to, gdzie mieszka i skąd pochodzi. Kochał swój Ruszków, kochał las, kochał chodzić nad Jeziórko (Marta Kunikowska-Mikulska). Pytając ludzi w Ruszkowie o te pieśni, często słyszymy, że są zbyt przejmujące, zbyt mocne w tekście – jest w nich jakieś tabu, które nie pozwala ich docenić.

Studnia pod drzewem przy kaplicy na puszczy w Dobrowie. Fot. Joanna Skowrońska
Studnia pod drzewem przy kaplicy na puszczy w Dobrowie. Fot. Joanna Skowrońska

Panowie – także jako strażacy – trzymają nocną wartę przy Grobie Pańskim i śpiewają na zmianę, a wierni dołączają się spontanicznie. Do dziś utrzymuje się także zwyczaj wielkanocny nie związany z obrzędowością religijną. W domach, w których mieszka panna, maluje się potajemnie szyby okienne, zwykle w noc przed Wielkanocą. Zaznacza się tak domy panien. Tej, której nie pomalowano, mogło zrobić się przykro. Dawniej malowano wapnem, które zmywało się łatwo, później stosowano także emalię i jeśli w porę nie starto okien, trzeba było skrobać farbę żyletką czy scyzorykiem. Ja też malowałem, zakradałem się, trzeba było moment wyczekać… Ale żonie nie, nigdy jej nie pomalowałem, bo może wtedy by mnie nie chciała… (Szczepan Sochacki). No to było, placki zrobione, wszystko ładnie naszykowane, a ci – buch – i już pomalowane, ale ja pozwalałam, bo krzyki to nic by nie dały, to jest zwyczaj taki, ale już czekałam szybko z myjką i zaraz się umyło. Bo potem jak to zaschło – to nie daj Bóg, skrobania było, bo to emalia, to jak zaschnie, to koniec. A jak ma brudne szyby, to co z niej za gospodyni (Alicja Wypychowska). Wodą nie leje się już z rozmachem jak niegdyś, ale malowanie szyb w domach nadal jest aktywnym zwyczajem.

Śpiewacy siedzą przy stole. Od lewej: Kazimierz Urbaniak, Antoni Śliwka, Szczepan Sochacki, Józef Kuźnik, Wojciech Streubel, Jakub Owczarek. Fot. Joanna Skowrońska
Śpiewacy siedzą przy stole. Od lewej: Kazimierz Urbaniak, Antoni Śliwka, Szczepan Sochacki, Józef Kuźnik, Wojciech Streubel, Jakub Owczarek. Fot. Joanna Skowrońska

Nabożeństwa majowe

Pierwsze spotkanie ze śpiewakami z Ruszkowa odbyło się w maju – przy kapliczce przydrożnej. Śpiewać przychodzi wiele osób, głównie kobiety, i to mężczyźni są w mniejszości. Wówczas było około 20 osób. Koniecznie chciałam nagrać ten moment. Do dziś pamiętam uczucie, kiedy założyłam słuchawki, zaczęli śpiewać, a ja poczułam, że kręci mi się w głowie. Panowie zaczynali nabożeństwo w swojej tonacji, a panie kontynuowały w swojej – jednocześnie. Nikomu to nie przeszkadzało. W przeciwieństwie do pieśni pogrzebowych, śpiewa się nowszy repertuar. Istnieje ustalony porządek nabożeństwa, które zaczyna się „Litanią Loretańską”, a kończy pieśnią „Dobranoc ci matko” oraz modlitwami: „Zdrowaś Mario”, „Pod Twoją obronę”. Niektóre modlitwy śpiewane są w lokalnym wariancie melodycznym. My zaczynaliśmy śpiewać trochę później, około godziny już jak się szarówka zaczęła, to zawsze śpiewaliśmy przy już latarkach, to jak kończyliśmy, to jeszcze nieraz echo się rozchodziło, jeszcze na Policach śpiewają, jeszcze na Drugim Ruszkowie śpiewają (Szczepan Sochacki). Kapliczka ruszkowska została odrestaurowana w 1994 roku. Mieszkańcy chętnie opowiadają historię o tym, jak Maryja uratowała wieś podczas potopu szwedzkiego, o tym, jak jej figura, zniszczona podczas II wojny przez Niemców, została ukryta w pobliskim bagnie, odnaleziona i przechowana, by wrócić na swoje miejsce dzięki strażakom, którzy wyremontowali zarówno kapliczkę, jak i figurkę. Dokumentacja znajduje się także na postumencie, gdzie umieszczono napisy: Tablica Pamiątkowa: Kapliczka poświęcona Matce Bożej. Ufundowana w dowód wdzięczności za ocalenie z potopu szwedzkiego w XVII w. Od niepamiętnych czasów stanowi obiekt kultu Maryjnego. Odrestaurowana w 1994 r. Mieszkańcy Ruszkowa. Z drugiej strony: Figurka Matki Bożej zburzona i sprofanowana przez hitlerowców, z najwyższą czcią i narażeniem życia została wydobyta z bagna i przechowana przez okres okupacji. Gruntownie odrestaurowana w 75-lecie OSP. STRAŻACY. Istnieją też całkiem nowe historie o cudach Świętego Bogumiła lub o wyratowaniu przez Matkę Boską. Ruszków Pierwszy pełen jest jeszcze niesamowitych historii, rytuałów, zwyczajów.

Nabożeństwo majowe pod kapliczką. Śpiewacy stoją: Zdzisław Śmiglewski, Szczepan Sochacki, Antoni Śliwka. Kobiety siedzą na ławkach. Fot. Joanna Skowrońska.
Nabożeństwo majowe pod kapliczką. Śpiewacy stoją: Zdzisław Śmiglewski, Szczepan Sochacki, Antoni Śliwka. Kobiety siedzą na ławkach. Fot. Joanna Skowrońska.

Śpiewacy często podkreślają, że po nich nie ma już nikogo, kto by mógł i chciał kontynuować te tradycje. Śpiewy pogrzebowe, czuwanie przy Grobie Pańskim odejdą w zapomnienie. Chociaż inne – jeszcze żywe rytuały, jak Wiliorze i majowe śpiewy, mają się dobrze, to stary repertuar odejdzie wraz z nimi.

Brama na cmentarz w Dobrowie. Fot. Joanna Skowrońska.
Brama na cmentarz w Dobrowie. Fot. Joanna Skowrońska.

*Marta Kunikowska-Mikulska, Joanna Gancarczyk, Joanna Skowrońska.

Polecamy:
1. Pieśni z Ruszkowa można posłuchać tutaj.
2. Śpiewacy korzystają z ręcznie spisanych zeszytów z pieśniami.
3. Czuwanie przy Grobie Pańskim w Dobrowie 2020 – podczas pandemii w kościele mogło przebywać tylko pięć osób. Modlitwy zarejestrowała Karolina Śliwka z portalu Święty Bogumił – strona nieoficjalna.
4. Więcej o śpiewach pogrzebowych w Ruszkowie w audycji Adama Struga.

Tekst powstał na podstawie badań własnych Joanny Skowrońskiej, Joanny Gancarczyk, Marty Kunikowskiej-Mikulskiej.

Joanna Skowrońska – etnolożka, śpiewaczka. Od wielu lat prowadzi badania terenowe w Polsce, głównie w Łęczyckim, na Dolnym Śląsku, a także na Polesiu Ukraińskim. Badania nad pieśniami obejmują zarówno nagrania terenowe, kwerendy archiwalne i źródłowe, rejestrację, a także działalność wydawniczą, warsztatową i koncertową. Zajmuje się zróżnicowaniem emisji głosu w śpiewie tradycyjnym, a także przemianami obrzędów ludowych. Śpiewu uczy się głównie u wiejskich śpiewaczek i śpiewaków. Współpracuje z Fundacją Ważka. Stypendystka Ministra Kultury 2018. Współtworzy zespoły: Kust, Pieśni Piękne, Znajome Królika, Pieśni Odzyskane, Z Lasu.

Pin It on Pinterest

Share This